„Wszystko, co mamy”, Golnaz Hashemzadeh Bonde

 

 

Nahid otrzymuje diagnozę. Rak. Nie chce i nie może pozwolić, by tak to się zakończyło. Ma 50 lat i wiele już w życiu przeszła. Urodziła się w Iranie, tam poznała Masooda, tam dostała się na studia medyczne. To w Iranie doznała największej straty, która położyła się cieniem na jej życiu. I to z Iranu musiała uciekać wraz z mężem i malutką córeczką przed rewolucją islamską. W Szwecji chce zacząć wszystko od nowa, ale jej życie częściowo zostało w Iranie, a nowe miejsce wcale nie okazuje się rajem na Ziemi. W kraju, który miał przynieść wolność i dobrobyt rozpoczęła walkę o godną przyszłość swojej córki.

A teraz, trzydzieści lat później Nahid jest umierająca. Choroba, były mąż Masood, córka, która żyje własnym życie powodują, że kobieta przepełniona jest złością. W dodatku tak idealnie zapowiadające się życie rozsypało się jak domek z kart. Nahid wraca się wspomnieniami do dzieciństwa, do czasów rewolucji, do ucieczki i zastanawia się, gdzie zawiodła: czy jako matka, żona, córka, czy siostra. I wie, że zostało jej coraz mniej życia, by zamknąć wszystkie sprawy.

222 strony, „Wszystko, co mamy”. 222 strony, które przyniosły tak silne emocje. Na tych 222 stronach jest tak wiele: wojna, rewolucja, ucieczka, choroba i walka z chorobą, zakorzenienie i wyobcowanie, miłość i nienawiść, trzy pokolenia kobiet i jakże trudne relacje między nimi. Są utracone nadzieje i wiara, że można coś zmienić. W końcu jest ogromny smutek. To opis kobiecego bólu, przesyconego nienawiścią i zgorzknieniem. Autorka, Golnaz Hashemzadeh Bonde, nie oszczędza czytelnika, nie daje mu złapać oddechu pomiędzy kolejnymi ciosami, których doświadcza główna bohaterka. A ta potrafi bardzo zirytować. Nahid nie jest postacią, którą się lubi, której się kibicuje. Za to jest z krwi i kości. Nie raz musiałam odłożyć książkę po przeczytaniu króciutkiego rozdziału. bo dawka emocji i bólu była zbyt duża.


„Wszystko, co mamy” to książka, o której trudno przestać myśleć. Dawno tak bardzo nie płakałam kończąc czytać, jeszcze nigdy dwa dni po skończeniu książki, gdy o niej opowiadałam, nie miałam łez w oczach. Polecam ją bardzo, choć nie jest łatwa i miła lektura.


„Wszystko, co mamy”, Golnaz Hashemzadeh Bonde, wydawnictwo Muza 2018.


You may also like

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *